W blogu uwagę przykuwa wyrazistość i pewność siebie. Jeśli w fajny sposób zainteresujemy czytelnika, to ten będzie wracał na naszą stronę, będzie wchodził w interakcję, komentował, dyskutował. Można pisać nawet o rybołówstwie i zainteresować ludzi, tylko trzeba mieć chociaż elementarną wiedzę o sprzedawaniu tekstów i swojej pracy – mówi Anna Skura, autorka bloga „What Anna Wears”.
Rozmowa odbyła się w ramach projektu #ThinkSocial
Newsroom: Czym zajmujesz się na co dzień?
Anna Skura: Na co dzień prowadzę bloga ”What Anna Wears”.
To rdzeń Twojej aktywności zawodowej, czy może dodatek?
– Prowadzenia bloga jest moim pełnoetatowym zajęciem. Zawsze zaznaczam, że jestem jednocześnie blogerką, biegaczką i podróżniczką. Bloga prowadzę od ponad 3,5 roku. Początkowo było to moje hobby, jednakże zawodowo z modą związana jestem od wielu lat. Byłam asystentką projektantki, następnie pracowałam na stanowisku PR managera w sklepie odzieżowym. Po jakimś czasie stworzyłam blog modowy, który całkiem niedawno został poszerzony także o tematykę sportową.
Skąd taki pomysł na rozwój?
– Kiedy przebiegłam swój pierwszy maraton, ku mojemu wielkiemu zdziwieniu, okazało się, że moje czytelniczki podtrzymują zainteresowanie tym wydarzeniem. Pozwoliło mi to odkryć pewną niszę obecną w polskiej blogosferze. Istnieją blogi poświęcone samej modzie, blogi o tematyce stricte sportowej, są również blogi profesjonalnych biegaczy jednak nie znalazłam wśród nich takich jak mój – prowadzonych przez osoby, które kochają modę i zdrowy styl życia i choć zawodowo zajmują się czymś nieco innym, to potrafią przebiec maraton.
… Czy nawet ultaramaraton?
– Tak, zaczynałam od maratonu, a skończyłam na ultramaratonie. Jednocześnie znalazłam pomysł na siebie i pomysł na bloga.
Skąd koncepcja na przeniesienie – tak naprawdę stu procent swojej aktywności zawodowej – do wirtualnego świata?
– W życiu bardzo cenię sobie niezależność. Jestem osobą bardzo aktywną i dotychczasowe prace pełnoetatowe bardzo mnie ograniczały. Mając czas tylko w weekend i wieczorami nie mogłam w pełni poświęcić się pisaniu. Na szczęście, w zeszłym roku blog zaczął przynosić zyski, pozwalające na utrzymanie się. Przełomowym momentem była decyzja o uczestnictwie w maratonie w Marrakeszu. Zrezygnowałam z dotychczasowej pracy, wyjechałam do Maroko i postanowiłam, że będę prowadzić bloga na pełen etat. Dość szybko okazało się, że im więcej czasu mu poświęcam tym większą satysfakcję przynosi. Liczba czytelników wzrosła, co wiązało się również z aspektem finansowym. Blog dał mi niezależność i możliwość rozwijania pasji.
Wspomniałaś, że podstawą treści zamieszczonych na blogu jest Twoje życie prywatne. Jak taka formuła sprawdza się na dłuższą metę?
– Momenty z mojego życia, którymi dzielę się z czytelnikami to podstawa mojej pracy. Każdy wpis jest przed publikacją starannie filtrowany – zawsze zastanawiam się, czy to, co za chwilę ukaże się na stronie ma właściwy wydźwięk, czy jest związane z blogiem, z treściami które z założenia mogą być publikowane za jego pośrednictwem.
Jak duży margines prywatności w życiu zawodowym zostawiasz dla siebie? Co sieć wie o Tobie jako o osobie prywatnej?
– Sprawy prywatne których nie ujawniam to te, które nie dotyczą tematyki bloga.
Można powiedzieć, że what-anna-wears wkroczyło właśnie w kolejny etap rozwoju. Światło dzienne ujrzała moja nowa strona, w ramach której ja i osoby zaproszone przeze mnie do projektu prowadzą kilka jasno wyodrębnionych, nowych działów: podróże, bieganie i gotowanie. Do pierwszego tematu postanowiłam zaprosić do współpracy mojego chłopaka, który jest podróżnikiem. Pracujemy razem, organizujemy wspólne wyjazdy i wiem, że jego wiedza może być przydatna moim czytelniczkom. Oczywiście zaczęły pojawiać się prywatne pytania dotyczące naszego związku. Szybko i stanowczo poinformowałam czytelników, że to nie miejsce na takie informacje. Jeżeli ktoś jest ciekawy szczegółów naszych wyjazdów i ma pytania dotyczące podróży to na każde odpowiem.
W sieci powstaje coraz więcej blogów, co oczywiście nie oznacza, że każdy się utrzymuje. Ty, jako osoba, która rozwija tę inicjatywę z coraz większym sukcesem być może masz jakieś rady dla ludzi, którzy chcieliby, albo planują iść podobną drogą. Jak skutecznie zarządzać swoim wizerunkiem w sieci?
– Dość często odpowiadam na to pytanie. Wiele osób również pisze do mnie z prośbą o sugestie co mają zrobić, żeby wypromować swojego bloga. Tylko, że kiedy z mojej strony padają konkrety: jaki jest Twój cel, co chcesz osiągnąć, jaka jest Twoja grupa docelowa, nie potrafią tego jasno określić. Wiele blogów nie powstało z pasji, z chęci zrobienia czegoś fajnego tylko np. z jakiś pobudek finansowych. Ich autorzy często nie mają sprecyzowanej ani tematyki, ani pomysłu na siebie.
Aby być blogerem potrzebna jest też cierpliwość – przekonałam się o tym sama. Moim priorytetem zawsze była dobra jakość zdjęć. Ukończyłam fotografię na Akademii Sztuk Pięknych i właśnie tego mi brakowało w blogosferze – dobrych zdjęć. Zrobiłam pierwszego posta – piękne zdjęcia, piękna treść, piękna oprawa i nic. Gdzie są czytelnicy, gdzie te komentarze? Odkryłam wtedy, że każdy bloger musi sobie swoją ścieżkę wydeptać, odczekać w kolejce. Jednak cierpliwość popłaca. Zajęło mi około trzech lat, żeby przekonać się, że moja praca przynosi korzyści i coś zaczyna się dziać. Blog się rozwija, mam coraz więcej interesujących zleceń.
Bloger powinien mieć charyzmę. Bardzo ważne jest również to, żeby nie powielał treści, nie robił „kopiuj”, „wklej”, nie załączał cudzych zdjęć – tylko dla efektu wizualnego – ale żeby wiedział co i komu chce przekazać. Kiedy zaczęłam pisać o modzie, chodziłam na pokazy i wydawało mi się, że skoro prowadzę blog modowy, to muszę o tym pisać. Prawda była jednak taka, że ani mnie to do końca nie kręciło, ani sama nie miałam wystarczającej wiedzy. Poza tym byli lepsi ode mnie. Znalazłam sobie inne tematy, w których mogę nazwać się ekspertką. Wielu poczatkujących blogerów popełnia właśnie taki błąd. Stara się kopiować, pisać o tym, o czym piszą wszyscy.
Uwagę przykuwa też wyrazistość i pewność siebie. Jeśli w fajny sposób zainteresujemy czytelnika, to ten będzie wracał na naszą stronę, będzie wchodził w interakcję, komentował, dyskutował. Można pisać nawet o rybołówstwie i zainteresować ludzi, tylko trzeba mieć chociaż elementarną wiedzę o sprzedawaniu tekstów i swojej pracy.
Co Cię cieszy, co Ci się podoba w sieci, a które jej aspekty widzisz w trochę mniej pozytywnym świetle?
– Cieszę się, że ludzie są kreatywni i wykorzystują tę swoją kreatywność, by realizować nowe pomysły. Uwielbiam podpatrywać kreatywne, inspirujące osobowości i każdej takiej postaci życzę jak najwięcej sukcesów. To co mnie smuci to kopiowanie. Dopuszczają się tego nie tylko poczatkujący, ale również dość znani blogerzy. Fajnie być inspiracją, ale zawsze pojawia się myśl, czemu ktoś nie wyszedł z treścią swojego autorstwa.
Jakie dostrzegasz trendy w sieci? Mam na myśli nie tylko blogosferę.
– Trzeba cały czas mieć, nie tyle nowy pomysł na siebie, co cały czas myśleć o rozwijaniu się. Zadawać sobie pytanie: czym jeszcze można zainteresować swojego czytelnika? Cały czas poszukuję nowych tematów, nowej treści, którą mogę zainteresować moich odbiorców.